Iluzja

Uważam się przede wszystkim za człowieka propagującego wiedzę. Chcę pisać o komputerach retro, bowiem pokazuje on, że informatyka jako nauka rozwijała się kiedyś na zupełnie innych zasadach niż obecnie. Nie mam tutaj na myśli parametrów sprzętowych, lecz schematy działania producentów i inżynierów. Powstawało wiele autorskich projektów, które niekoniecznie wzbudzały wielkie zainteresowanie, ale były w ogóle możliwe do realizacji. Myślano innowacyjnie, a nie tylko posługując się utartymi schematami.

Dzisiaj siły kontrolujące rynek komputerowy starają się wmówić ludziom, iż tylko jeden sposób myślenia i kierunek rozwoju jest słuszny. Mówi się nam, że pomysły zaszczepione wyłącznie przez wielkie i poważne firmy są warte uwagi i dalszych badań. A jednak historia pokazuje coś zupełnie przeciwnego. To idee pojedynczych osób, które nierzadko działały wbrew swoim mocodawcom, były motorem napędowym przez całe dekady do okresu lat ’90-tych. 

Niestety działania tych ludzi zostały w pewnym momencie zawłaszczone przez wielki kapitał, który starał się stworzyć jednolity rynek jako obszar dla własnych działań na kolejne lata. Ludziom przedstawiono to jako wielką zaletę, bowiem ten sam sprzęt i oprogramowanie mogli zacząć używać zarówno w pracy, jak i w domu. Powoli zapomniano o tym, że to różnorodność stanowiła siłę tego rynku. Rozwój w dużej mierze opierał się na dyskusji polegającej na odważnym tworzeniu mniej lub bardziej udanych projektów, które jednak różniły się między sobą prawie wszystkim. 

Im dalej w las, tym gorzej. Przez postępującą unifikację, którą dzisiaj określa się mianem standaryzacji, komputery zaczęły się różnić między sobą coraz mniej, a w ślad za tym wprowadzono jeden masowy rodzaj oprogramowania – system operacyjny dla każdego. Wiedza o pozostałej części rynku jest filtrowana i zwykle nie jest dopuszczana do szerszego obiegu. Jest zwykle omawiana wyłącznie w małych, lokalnych periodykach i nie ma szans na jej upowszechnienie, mimo teoretycznie łatwej dystrybucji informacji w sieci. 

Nikt z dużych graczy nie włączy się w propagowanie wiedzy, która z czasem może zagrozić ich własnym interesom. Wielkim tego świata nie można odmówić myślenia przyszłościowego. Mówi się więc o zabawkach czy też wiedzy „bezużytecznej”, a najchętniej podejmowanym tematem z zakresu sprzętu retro jest rozrywka. Robią to nawet uczelnie, które powinny być ostoją rzetelnej wiedzy i historii nawet cywilizacji. Niestety, dzisiaj i one podlegają bezwzględnemu prawu rynku. Pisałem o tym także w książce „Zapomniana królowa maszyn”.

Jeśli więc chcemy uczestniczyć w rozwoju nowoczesnej myśli technicznej, musimy godzić się na reguły narzucone przez największe korporacje. Tak myśli przeciętny konsument rynku IT. Na szczęście wystarczy poszerzyć swój horyzont, aby zauważyć, jak bardzo nieprawdziwy jest ten pogląd. 

Autor: Adam Zalepa

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.